Wiem, że wiele osób uważa się za zbyt nierozciągniętych i niezdyscyplinowanych, żeby uprawiać jogę. Sądzą, że się do tego nie nadają albo kompletnie nie wiedzą jak zacząć. No to postaram się teraz wyprowadzić Was robaczki z błędu i zaciągnąć na właściwą drogę.
Otóż jogę może ćwiczyć KAŻDY. Od małego dziecka, przez kobiety w ciąży po schorowanych staruszków. Trzeba tylko odpowiednio dobrać zestaw i zmodyfikować pozycje, aby były one nie tylko bezpieczne, ale wręcz niekiedy kojące i uśmierzające ból. Joga nie polega na tym, aby być jak najlepszym. Zupełnie nie o to chodzi.
To nie jest sport, rywalizacja, zdobywanie jakichś rekordów, czy osiąganie w czymś perfekcji. W jodze mamy nauczyć się współpracy z własnym ciałem, odnaleźć spokój i harmonię, sprawić, aby nasze ciało było w stanie zrobić wszystko to, do czego zostało stworzone. Jest to praca nad sobą, nad własnymi słabościami. I to nie tylko w sferze fizycznej, ale też psychicznej. Bo, żeby nasze ciało pokonało pewne bariery to najpierw musimy przekonać do tego swój umysł.
A, żeby udowodnić, że aby zacząć wcale nie trzeba być super rozciągniętym, silnym ani w ogóle jakkolwiek aktywnym za przykład podaję samą siebie. Jogę zaczęłam ćwiczyć rok temu. No mniej więcej, bo dokładnie w czerwcu. Początkowo chodziłam 2 razy w tygodniu na zajęcia, a gdy nadeszły wakacje ćwiczyłam tylko od czasu do czasu. Sama. W domu. Wcale nie regularnie, ani z jakąś ogromną motywacją. Po prostu jak miałam czas i ochotę. Od tamtego czasu miałam nawet ze dwie miesięczne przerwy od jogi. Czemu? Nie mam pojęcia... Ale za każdym razem wracałam i była to najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Teraz ćwiczę dość regularnie. Niemalże codziennie. Czasem chodzę na zajęcia grupowe, co mnie dodatkowo motywuje i bardzo wiele uczy.
Chcecie zobaczyć jak zmieniło się moje ciało od tamtego czasu? Łapcie kilka zdjęć :)
1. Stanie na głowie
Na początku ledwo dawałam radę utrzymać równowagę, nie mówiąc już o tym, że odsunięcie się od ściany powodowało, że panikowałam. Teraz czuję się w tej pozycji o wiele swobodniej, nie ważne czy mam za sobą ścianę czy nie.
A, żeby udowodnić, że aby zacząć wcale nie trzeba być super rozciągniętym, silnym ani w ogóle jakkolwiek aktywnym za przykład podaję samą siebie. Jogę zaczęłam ćwiczyć rok temu. No mniej więcej, bo dokładnie w czerwcu. Początkowo chodziłam 2 razy w tygodniu na zajęcia, a gdy nadeszły wakacje ćwiczyłam tylko od czasu do czasu. Sama. W domu. Wcale nie regularnie, ani z jakąś ogromną motywacją. Po prostu jak miałam czas i ochotę. Od tamtego czasu miałam nawet ze dwie miesięczne przerwy od jogi. Czemu? Nie mam pojęcia... Ale za każdym razem wracałam i była to najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Teraz ćwiczę dość regularnie. Niemalże codziennie. Czasem chodzę na zajęcia grupowe, co mnie dodatkowo motywuje i bardzo wiele uczy.
Chcecie zobaczyć jak zmieniło się moje ciało od tamtego czasu? Łapcie kilka zdjęć :)
1. Stanie na głowie
Na początku ledwo dawałam radę utrzymać równowagę, nie mówiąc już o tym, że odsunięcie się od ściany powodowało, że panikowałam. Teraz czuję się w tej pozycji o wiele swobodniej, nie ważne czy mam za sobą ścianę czy nie.
2. Mostek
Jest to najmniej lubiona przeze mnie pozycja chyba, ze względu na to, że moim najsłabszym punktem są plecy. Na początku praktykowania jogi po dosłownie kilku sekundach zaczynała boleć mnie głowa, ręce nie miały siły utrzymać mnie w górze ani nawet się wyprostować, a plecy były w jeszcze gorszym stanie niż teraz... Jest lepiej, ale nadal nie udało mi dogadać z mostkiem. Pertraktacje w toku.
Wyglądam na tym zdjęciu jak połamana staruszka. Wybaczcie...
3.Wygięcia w tył
Jak już wspomniałam plecy to moja najmniej wyćwiczona część ciała, dlatego z tego postępu jestem najbardziej dumna.
A tą białą puchata kulkę, która dobiera się do mojej nogi, poznajecie? :)
4.Nogi
No zdecydowanie są o wiele bardziej rozciągnięte niż na początku, co mnie cieszy niezmiernie.
5. Balanse na rękach
Co prawda ostatnio jakoś o wiele mniej je ćwiczę, ale mimo wszystko umiem ich coraz więcej, a te które w miarę wychodziły mi na początku teraz są na o wiele lepszym poziomie.
Nauczyłam się też wielu nowych pozycji, a chyba najbardziej się cieszę, że przełamałam swój strach i w miarę ogarnęłam stanie na rękach. Teraz tylko trzeba to dopracować i oderwać się od ukochanej ściany...
Poza tym widzę mnóstwo innych pozytywnych rzeczy, które dała mi joga, ale o tym kiedy indziej.
Tymczasem mam zamiar pogłębić trochę moją praktykę i wprowadzić raz na jakiś czas kilka minut medytacji do mojego planu dnia. Wiele razy próbowałam, jednak jest to naprawdę trudna sztuka, której opanowanie zajmuje sporo czasu, a ja się bardzo szybko zniechęcałam. Teraz mam plan przestudiować znalezione materiały na ten temat, porozmawiać z instruktorami i poprzez kolejne próby zobaczyć jak to wpłynie na moje życie. Czy w ogóle coś zmieni? Jeśli będziecie chcieli, a ja zdobędę trochę wiedzy i doświadczenia to na pewno się nimi z Wami podzielę :)
I co? Sami widzicie, że w jodze nie chodzi o to, jak zaczynamy, najważniejsza jest droga, którą przebędziemy i doświadczenie, jakie dzięki niej nabierzemy. Chodzi o nieustający rozwój, a jednocześnie upajanie się tym, gdzie znajdujemy się w tym momencie. Joga uczy cieszyć się życiem.
Nadal nie przekonani? Sprawdźcie sami! Pogadamy za kilka treningów :)
PS. Moją jogową drogę możecie obserwować także na INSTAGRAMIE , gdzie aktualnie zmagam się z wyzwaniem #DetoxYoBody . Wpadajcie pobawić się razem ze mną! :)
Buziaki!